-Dzień dobry-powiedział Harry, gdy tylko się obudziłam. Sporzałam na niego i uśmiechnęłam się. Chłopak jak zwykle bawił się moimi włosami.
-Cześć-znów posłałam mu ciepły uśmiech.
-Pani Styles, wczoraj było cudownie-powiedział z cwaniackim uśmiechem.
-Dzięki, ale przecież wiesz, że jeszcze nie jestem panią Styles-walnęłam go lekko w ramię.
-No właśnie JESZCZE, a ty co sądzisz .?-zapytał.
-Ale o co chodzi .?-na serio, nie wiedziałam o czym on w tej chwili mówił.
-Co sądzisz o wczorajszym ...-zaczął.
-Nie musisz dokańczać tego zdania.-zaśmiałam się-Było ok-dodałam.
-Tylko ok !?-chłopak posmutniał.
-Noo ...-zaczęłam.
-Następnym razem może być lepiej-uśmiechnął się.
-Jeśli będziesz mnie tak dręczył, to nie będzie następnego razu-zaśmiałam się, a on oburzony na mnie odwrócił się.-Hazzusiu.-zaczęłam-Przepraszam .?-zapytałam.
-Wiem, że stać Cię na więcej-powiedział cicho. Więc obróciłam go na plecy i usiadłam na nim, a następnie delikatnie pocałowałam.
-Pasuje .?-powiedziałam 'kusząco'.
-E ... Słabo-droczył się ze mną. Więc znów 'wpiłam się' w jego usta. Tym razem pocałunek był bardziej namiętny.
-A teraz .?-zapytałam.
-Mam lepszy pomysł, wiesz .?-powiedział zachęcająco. Spojrzałam na niego, a następnie na otoczenie. Nadal byliśmy nadzy, a kołdra leżała na podłodze. Po chwili Harry przewrócił mnie tak, że tym razem to on leżał na mnie i bardzo szybko 'wszedł' we mnie. Aż się przestraszyłam.
-Aa ! Harry !-krzyknęłam.
-No co .? Mam ochotę na jeszcze. Pragnę Cię Emily-zaczął tą swoją jakże 'urzekającą' gadkę.
-Ohh, Hazzusiu, nie wystarczy Ci wczoraj .?-zaśmiałam się.
-Sama mówiłaś, że było tylko OK, więc chce zmienić twoje zdanie.-uśmiechnął się do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam w nich nadzieję i szczerość. Z jego oczu aż bił plask szczerości. No właśnie. On zawszze był ze mną szczery. Mówił mi wszystko. Może powinnam mu powiedzieć o Nathanie .? Tak.
-Harry, muszę Ci coś powiedzieć..-zaczęłam.
-No co .?-zapytał nie przerywając pocałunku. Ja lekko go odepchnęłam.
-Posłuchaj, proszę.-powiedziałam spokojnie.-Wiem, że możesz być zły, ale ... Muszę być z Tobą szczera-dodałam.
-EMi, co jest .?-zapytał zdezorientowany.
-CHodzi o to, że ... Wczoraj poszłam na spacer z nowym kolegą, Nathanem-zaczęłam.
-Czekaj. Nathanem Scott'em .?-spytał, aby się upewnić.
-Tak ... Po spacerze odprowadził mnie do domu i ... pocałował-powiedziałam dość cicho. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. W końcu przerwałam tę ciszę-Od razu odepchnęłam go od siebie, dałam w twarz, powiedziałam mu, że mam chłopaka i wbiegłam do domu-dodałam. Harry spojrzał mi głęboko w oczy i uśmiechnął się ciepło.-Nie jesteś zły .?-zapytałam.
-A kochasz go .?-spytał Harry.
-NIE-powiedziałam pewna swojego zdania.
-A kochasz mnie .?-zadał kolejne pytanie.
-Najbard-zaczęłam, ale przerwał mi.
-Jedno słowo-powiedział.
-TAK-powiedziałam stanowczo.
-No to nie jestem zły-uśmiechnął się.-Skoro dla Cb ten pocałunek z nim nic nie znaczył i jesteś moją narzeczoną, to ok, tylko ...-wytłumaczył.
-Tylko co .?-zapytałam.
-Nie będę zły, jeśli dokończymy to, co przerwaliśmy-uśmiechnął się, a ja szybko 'rzuciłam się' na niego i zaczęłam 'obsypywać' go pocałunkami. Pocałunki nie miały końca. Było nam razem tak dobrze. Znów to zrobiliśmy. Było oczywiście wspaniale. Już po długim zajmowaniu się sobą spojrzałam na zegarek. 13. O ku*wa. Coś wyczują, że tak długo śpimy. Poszłam szybko do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się i wyszłam. Hazzy już nie było w pokoju. Zeszłam na dół i chłopcy jedli obiad. Po chwili zauważyłam Hazze, który przechodzi z kuchni, do salonu ... KOMPLETNIE NAGi.
-Harry, ubierz się !-krzyknęłam.
-Niee-odkrzyknął.
-Co za idiota ...-mówiąc to skierowałam się do kuchni.
-A wy co tak długo .?-spytał Niall.
-Zajmij się jedzeniem, czubasie-zaśmiałam się.
-A żebyś wiedziała, że tak zrobię-powiedział oburzony, wziął talerz i wyszedł z kuchni.
-Emi ... Możemy na słówko .?-zapytał nagle Lou. Więc Liam i Zayn wyszli z kuchni.
-No co jest .?-zapytałam.
-Co to byl za chłopak wczoraj .? Dobrze widziałem, czy Harry wie .?-zaczął zadawać masę pytań. oczywiście, że Harry wie. Miałabym go okłamywać .?-pomyślałam.
-Tak Louis, Harry wie, jest ok, to było tylko nieporozumienie-wytłumaczyłam.
-No, mam nadzieję.-uśmiechnął się Louis-A co robiliście nad ranem .? Słyszałem jakieś krzyki-uśmiechnął się zadziornie.
-Zamknij się marchewkowy, nie twoja sprawa-odwzajemniłam uśmiech i otworzyłam lodówkę. Zrobiłam sobie coś do jedzenia, a gdy zjadłam poszłam do salonu. Wszyscy juz tam byli. Nawet Hazzuś się już ubrał.
-Eeeej, co dziś robimy .? Tak nudno jest-powiedziałam.
-Dziemy na impreze .?-wyjechał jak zwykle z tym samym pytaniem mój braciszek.
-Nooo, w sumie, to możemy-powiedział Lou.
-Wy możecie sobie iść, ale my nie-odezwał się Harry.
-A to dlaczego .?-zdziwił się Louis.
-Bo mamy inne plany-uśmiechnął się Harry i pociągnął mnie za rękę do góry.
-No dobra Hazzuś, o co chodzi .?-zaśmiałam się.
-Wiesz ,... Nie miałem jeszcze okazji Ci podziękować, za to, że przyjęłaś moje oświadczyny-powiedział.
-Daj spokój Harry. Nie musisz-powiedziałam i zaczęłam bawić się jego włosami.
-Właśnie, że muszę-mówiąc to usiadł bliżej mnie.-Mam dla Ciebie niespodziankę. O 19 mamy samolot.-uśmiechnął się.
-O nie ... Co ty kombinujesz Styles .?-zapytałam.
-Zobaczysz. Więc pakujmy się, bo nie zostało nam dużo czasu.-powiedział. Ja tylko przytaknęłam i zabraliśmy się za pakowanie. Mi oczywiście zajęło to więcej czasu, wiadomo. Skończyliśmy o 18. Kurde, tak długo się pakowaliśmy .? Za godzinę jest samolot. Szybko zabraliśmy walizki i pożegnaliśmy się z resztą. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Byliśmy w pół do siódmej. Już po jakimś czasie siedzieliśmy w samolocie. Oczywiście Harry nadal nie chciał mi powiedzieć, gdzie lecimy. Bo to ma być niespodzianka-mówił. Taak. No, ale jestem ciekawa co ten wariat wymyślił. No i oczywiście cieszę się, że nie jest na mnie zły ze względu na Nathan'a. Wgl ... To było dziwne. Zaprosił mnie na spacer, a potem zachował się jak ... No, nie mogę znaleźć słowa ... Yyy ... Dobra, mniejsza z tym. Zachował się jak kompletny dupek. O. Pocałował mnie ! Idiota. No nic, to teraz nie jest ważne. Liczy się tylko Hazza. Dlaczego .? Bo nikogo nie pokochałam tak bardzo jak jego. Naprawdę. Nikogo. Harry to osoba, dzięki której chce się żyć. Daje nadzieję na lepsze jutro. Gdy się budze, wiem, że zawsze jest obok mnie. Czuję się przy nim bezpieczna. Przy Harry'm czuję, że jestem kochana. Z zamyśleń wyrwał mnie mój chłopak. Okazało się, ze zasnęłam i już dolecieliśmy. No nieźle. Wyszliśmy z samolotu, zabraliśmy bagaże i pojechaliśmy taksówką do hotelu. Hazzuś oczywiście nie pozwolił mi otwierać oczu. Gdy dojechaliśmy do hotelu, wysiedliśmy z taksówki, a Hazza wziął nasze walizki.
-Witam na Hawajach !-krzyknął uradowany Styles.
-O boże, Harry ...-zaczęłam, a po moim policzku spłynęła łza szczęścia.
-Chyba nie jesteś zła, że sam wybrałem miejsce .?-zapytał.
-No jasne, że nie, o ja ... Tu jest wspaniale-uśmiechnęłam się. Było wspaniale, a była już 2 w nocy. Długo lecieliśmy. Hmmm. Więc zabraliśmy walizki i skierowaliśmy się do hotelu. Szybko dostaliśmy klucz do pokoju i wjechaliśmy windą na 27 piętro - ostatnie. Mieliśmy 'apartament' na końcu korytarza. Gdy weszliśmy po prostu zwaliło mnie z nóg. Apartament był ogromny. Cały, że tak powiem 'oszklony'. Na ścianach znajdowały się tak duże okna, że nawet nie było widać koloru ścian. W każdym oknie były założone duże zasłony. Na przeciwko wejścia, przy samej ścianie stało wielkie łóżko małżeńskie. Po lewej były drzwi, zapewne do łazienki. Na środku pokoju stał duży, plazmowy telewizor, a na przeciwko niego długa, skórzana, biała kanapa. Nie daleko kanapy stał spory barek. Parę kroków od łóżka, były drzwi, prowadzące na duży balkon. Pokój był po prostu świetny.
-Podoba Ci się .?-spytał nagle Harry.
-Żartujesz .? Jest świetnie-mówiąc to podeszłam i przytuliłam się do niego.
-Liczyłem na coś więcej-uśmiechnął się, więc go pocałowałam.-Znacznie więcej-dodał.
-Ha Ha. Ty tylko o jednym Styles-zaśmiałam się.
-Jesteś moją narzeczoną. Chce spędzić z Tobą ten tydzień najlepiej jak tylko się da-powiedział i wyszczerzył się.-Właśnie po to chciałem wyjechać. Chciałem Cię mieć choć tydzień tylko dla Ciebie-dodał.
-To słodkie, ale przecież nawet przy Louis'ie możesz mieć mnie tylko dla siebie-zaśmiałam się.
-No tak, ale też czasem widujesz się z Conor'em i z innymi, więc nie mamy tyle czasu. A poza tym czuję się winny, bo to JA nie mam dla Ciebie czasu. Wiesz ... wywiady, koncerty i tak dalej-mówił.
-No ... w sumie to masz rację. Nie spędzamy razem za wiele czasu-nagle jakoś posmutniałam. Rzeczywiście. Ostatnio jakoś ... mało czasu spędzamy razem. Właściwie nigdy nie spędziliśmy ze sobą wystarczająco dużo czasu. Pojawił się Conor, potem Will. Kłóciliśmy się często .. .Chłopcy przecież też mają plany związane z zespołem, więc ... Miło będzie spędzić z nim w końcu cały tydzień.
-Em ... Spokojnie. Pamiętaj, że cały ten tydzień jestem tylko twój, a później musisz się mną dzielić z chłopakami-zaśmiał się.
-Tak bardzo Cię kocham Harry-mówiąc to usiedliśmy na łóżku, które znajdowało się nie daleko nas i pocałowałam go bardzo czule.
-Ja też Cię kocham Emily-powiedział i spojrzał mi głęboko w oczy. Długi czas patrzyłam w te jego piękne, zielone tęczówki. Była w nich prawda i zaufanie. Po chwili Harry uśmiechnął się do mnie ciepło i pocałował mnie tak delikatnie, jakby to był nasz pierwszy pocałunek. I właśnie tak się poczułam. Gdy jestem obok niego, gdy go dotknę, przytulę, czy pocałuje ... To takie uczucie ... Tak wspaniałe, że czuję, jakbym poznawała go na nowo. Jakbym pierwszy raz go całowała, bo ten pierwszy pocałunek zawsze jest najlepszy. Taki wyjątkowy. I właśnie tak wyjątkowy i ważny jest dla mnie Harry. Po chwili wtuliłam się w niego tak mocno, że upadł na łóżko. Usiadłam na nim i znów spojrzałam w te hipnotyzujące, zielone oczy. Uwielbiam w nie patrzeć. Całe szczęście, że siedzę na łóżku, bo normalnie, to bym zemdlała. Nikogo chyba jeszcze nie pokochałam tak bardzo jak Hazze. Pewnie mieliśmy parę kłótni, sprzeczek i tak dalej ... Ale to, że zawsze do siebie wracaliśmy, świadczy o tym, jak bardzo się kochamy. Nic nie stanie na drodze do naszej miłości, dlatego, że miłość to najpiękniejsze uczucie, jakie może połączyć dwoje kochających się ludzi. Tak właśnie jest. My się kochamy. Nie obchodzi mnie to, że to sławny Harry Styles. Dla mnie jest ważne to, że pierwszy raz tak głęboko się zakochałam. I nic nie pozwoli mi się w nim odkochać. Mogę być na niego zła, może mnie zdradzić, mogę mieć innego, może zabić moją rodzinę... Nigdy nie przestanę go kochać. Nigdy. Nasze pocałunki przerwało pukanie do drzwi. Zeszłam z Hazzy i poszłam otworzyć. W drzwiach ukazał się ... O boże. Nasz stary przyjaciel. Mówiąc nasz, mam na myśli mój i całego One Direction. Z rok go chyba nie widzieliśmy.
-Nicholas !-krzyknęłam i rzuciłam się przyjacielowi na szyję.
-Emi-powiedział spokojnie, gdy tylko wtuliłam się w niego. Gdy 'oderwałam' się, zaprosiłam go do środka, a Harry podekscytowany od razu wstał z łóżka.
-Nick !-zachwycił się mój chłopak.
-Hej Harry !-krzyknął Nicholas i od razu pobiegł przytulić się z Hazzą. No tak. Pamiętam, jakimi byli przyjaciółmi.
-Co ty tu robisz .?-zapytał Harry, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Wiesz ... cały czas podróżuję. Akurat od tygodnia jestem tu, na Hawajach. A wy co tu robicie .?-powiedział, a następnie zadał pytanie Nick.
-Przyjechaliśmy na wakacje-odpowiedziałam za mojego chłopaka.
-O boże, stary, tak się stęsknilem !-krzyknął Harry i ponownie przytulił naszego przyjaciela.
-Tak, ja też, juz minął rok i ... jak widzę jesteście razem-uśmiechnął się Nick odrywając od Hazzy.
-Tak, tak jesteśmy razem-powiedział Harry.
-To już w Niall'u się nie bujasz .?-zwrócił się do mnie Nicholas.
-Ee nie-odpowiedziałam krótko.
-Rok temu, to chyba był jeszcze Justin-odezwał się Harry.
-Tak, ale bujała się w Niall'u-zaśmiał się Nick.
-Stary, przez ten rok to było tylu, że trudno zliczyć ..-zaśmiał się Harry.
-No jak .? Czekaj ... Justin, Niall, ty, Conor, ty, errrr .... potem chyba Will, potem znów ty ... i to chyb a tyle-zaczęłam wymieniać wszystkich.
-Ahha, czyli podczas roku zerwaliście ze sobą jakieś trzy razy-zdziwił się nasz przyjaciel.
-Żeby tylko-powiedział sarkastycznie Harry. Mimo tego, że było późno w nocy, to długo rozmawialiśmy z Nicholas'em. To niesamowite, że spotkaliśmy się po roku. Przez cały rok nie mieliśmy z nim kontaktu. Teraz jest inny. Zmienił się. Oczywiście charakter ma ten sam, ale z wyglądu jest inny. Jakby przystojniejszy, ha ha. Nie myślcie sobie tylko. Nicholas to mój po prostu najlepszy przyjaciel. Był dla mnie jak drugi brat jeszcze rok temu i chyba nadal tak jest. Z resztą to też najlepszy przyjaciel Hazzy, więc nie 'odbiłby' mu dziewczyny : P Gdzieś tak koło 7 nad ranem pozwoliliśmy w końcu Nick'owi wyjść od nas. Tak, świetnie. 7 nad ranem, a my dopiero kładziemy się spać, ha ha.
A więc baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale cóż ... brak czasu i tyle. Jak widzicie pojawił się nowy-stary bohater. Dlaczego nowy-stary .? Bo nie występował w opowiadaniu, dopiero teraz się pojawił, ale jest zaliczany do przeszłości. Jego postać jest w bohaterach, więc możecie go 'bliżej poznać'. ha Ha. I co dalej .? hmmmm ...
A TAK !
Pod rozdziałem 22 jeden anonimek napisała coś w stylu ... 'ale zdzira z tej em' jak pamiętam, to była właśnie taka treść. Zwracam się teraz do anonimka. I do was w sumie też. Jeśli uważacie, że Emily to zdzira, bo miała tylu chłopaków i ciągle coś jest nie tak z jej związkami, to nie czytajcie opowiadania. Mi właśnie o to chodzi. Po to piszę. To cały sens tego opowiadania. Żeby czasem było wspaniale, ale żeby też było dużo nieporozumień,. Rozumiem, możecie uważać, że Em to zdzira. Ale jeśli komuś się to nie podoba, niech nie czyta i nie komentuje, BO NIE ŻYCZĘ SOBIE OBRAŻANIA MOJEJ BOHATERKI NA MOIM BLOGU.
Wszystko jasne .?
Dziękuję za uwagę. Oczywiście wpadajcie na pozostałe blogi i komentujcie !!!
Dziękuję za uwagę. Oczywiście wpadajcie na pozostałe blogi i komentujcie !!!
8kom=NR
See you < 3
Kasuu. < 333