-Shakira wyjechała ...-powiedziałam chłopakom, gdy już byliśmy w domu. W salonie siedziała El, Dan, ja Cher, Nick, Harry, Liam, Lou i Niall.
-CO !?-zdziwili się wszyscy chłopcy.
-Dzisiaj .?-zapytał Liam.
-Ta, dzisiaj ..-odpowiedziała Dan. Po chwili zauważyliśmy zbiegającego z góry Zayn'a.
-EJ Zayn, gdzie idziesz >?-zapytał go Liam.
-Pogadać z Shakirą-powiedział krótko i już miał wychodzić.
-Ona wyjechała !-krzyknęłam. Chłopak na wstecznym wszedł do salonu.
-Że co .?-zapytał spokojnie.
-Wyjechała.-wyjaśnił harry.
-ŻE CO !?!?!?-wykrzyczał.
-Zayn, możemy pogadać .?-zapytałam ironicznie.
-Ta, jasne-odpowiedział i już po chwili byliśmy w kuchni.-Co jest .?-zapytał.
-Co jest !? Wnerwiłeś swoją dziewczynę, miałeś mnie tyle czasu w dupie, a na dodatek ćpasz i pytasz się "CO JEST" !?-wykrzyczałam mu prosto w twarz.
-Zaaaraz ... Po pierwsze ... Postanowiłem już się na Ciebie nie gniewać, bo Shakira mnie do tego przekonała, przepraszam CIę-przytulił mnie-Po drugie ...-zaczął-Wiem, że ją wkurzyłem, dlatego właśnie chciałem z nią pogadać, a po trzecie ... JA ĆPAM !?-zdziwił się.
-Znalazłam prochy w twoim łóżku-wyjaśniłam.
-Grzebałaś mi w łóżku !?-wkurzył się.
-Owszem. Wszyscy matrwiliśmy się o Ciebie. Sądziliśmy, że coś bierzesz, bo ostatnio stałeś się jakiś dziwny-odpowiedziałam.
-Stałem się dziwny, bo nie mogłem pogodzić się z tym, że z Hazzą jesteś szczęśliwa, bolało mnie to i wiedziałem, że popełniłem błąd złoszcząc się na Ciebie. Nie powinienem no i byłem zły na siebie. A te prochy to ... Nie wiem. Ja ... .-wyjaśnił.
-Zabiję Cię kiedyś-powiedziałam z podniesionym tonem.
-Też Cię kocham-uśmiechnął się.
-O i jeszcze jedno. Żadna z nas nie wie, gdzie jest Shakira, po prostu wyjechała, nie mówiła kiedy wróci i ... Nie chce żebyśmy jej szukali, to koniec Zayn ...-powiedziałam mu, a on posmutniał. Po chwili do kuchni weszli Lou i Harry.
-Przeszkadzamy .?-zapyttał Lou.
-Teraz już tak-odpowiedziałam.
-No nic, musimy zrobić Niallerowi coś do jedzenia-powiedział Harry i otworzył lodówke.
-Harreh, to je Niall, tego nie nakarmisz-powiedziałam, a trójka chłopaków wybuchła śmiechem, a ja razem z nimi.
-Ej, słyszałem !-usłyszeliśmy głos Horanka i znów się zaśmialiśmy. Zrobiliśmy parę przekąsek i usiedliśmy w 9 przed telewizorem. Taa, w 9, to takie smutne ... Nie parzysta liczba :P
-ayn, a moe o nej żażwonisz.?-zasugerował Nialler po chwili milczenia. Jednak trudno było go zrozumieć, bo opychał się chipsami.
-Co ty pierdolisz Horanku .?-zapytała go Dan, a wszyscy się zasmiali. Po chwilii głodomor przełknął 'posiłek'.
-Mówię:Zayn, a może do niej zadzwonisz >?-powtórzył się, tym razem brzmiało to wyraźnie.
-Nie wiem czy odbierze ...-zasmucił się Zayn.
-Spróbuj-powiedział Harry, a Zayn się do niego uśmiechnął.
`Zayn`
Z:Shakira .?
S:Spierdalaj.
Z:Zaczekaj !
S:CZEGO !?
Z:Ja ... Nie wiem jak to powiedzieć, bo wiem, że to nic nie zmieni, ale ... Ja ... ja przepraszam.
S:Za późno.
Z:Dlaczego .?
S:Bo już jestem w mieszkaniu, w którym spędzę resztę życia, bez Ciebie.
Z:Shaki, proszę Cię wybacz mi.
S:Nie Zayn. Wnerwiasz mnie. Najpierw boczysz się na Emi, że ona jest szczęśliwa, potem się wkurwiasz na mnie, a na sam koniec dowiaduje się, że ty ćpiesz.
Z:Nie, nie, skarbie, pozwól mi wyjaśnić.
S:NO SŁUCHAM !
Z:Nie ćpię, to po pierwsze, a po drugie Emi mi wybaczyła, została mi już jedna sprawa, czyli ty ... Naprawdę jestem głupkiem. Popełniłem błąd, wybacz mi.
S:Zayn ... To tylko słowa, a ja mam Cię już dosyć. Nie dzwoń więcej, bo i tak zmieniam telefon, żegnaj.
Z:Shaki, czekaj ! Halo ..? Halo ....
Straciłem już jakąkolwiek nadzieję, aby ją odzyskać. Zmieszany wróciłem do salonu.
-I jak .?-zapytał Lou, gdy tylko usiadłem.
-Nijak-wytłumaczyłem.
-Czyli .?-dopytywała się Em.
-Wyjaśniłem jej wszystko, ale ona, ma mnie gdzieś ..-odpowiedziałem.-Wiecie ... Późno jest, chyba pójdę się położyć-dodałem.
-Tylko pamiętaj, że jutro idziemy na impre Sylwestrową, tak .?-uśmiechnął się Louis.
-Ta, pamiętam, dobranoc-odpowiedziałem i udałem się na górę.
`Emily`
-Jest źle ...-powiedziałam, gdy tylko Zayn opuścił salon.
-Bardzo źle-odpowiedział Louis.
-Trzeba ją tu sciągnąć-zasugerował Niall.
-Niall, jak .?-krzyknęłam na niego.-Nie wiemy gdzie jest, a przez fona jej nie namówimy-wyjaśniłam.
-nO W sumie racja, mamy mały problem-powiedział Liam.
-To może zobaczymy jakie samoloty odlatywały tego wieczoru z Londynu .?-zasugerowałam.
-Taaa, to właśnie dobry pomysł-uśmiechnął się Louis. Poszłam tylko po laptopa do góry i wróciłam na dół. Weszłam na stronę rozkładu lotów. O 21 Shakira miała samolot z Londynu. Wyleciały w tym czasie dwa.
-są dwa-opowiedziałam po chwiili.
-Gdzie .?-zapytał Harry.
-pierwszy to Sydney, a drugi to Barranquilla i Kolumbii-wyjaśniłam.
-Eeeej, w Barranquilla przecież Shaki się urodziła-krzyknęła uradowana Danielle.
-Sądzicie, ze to tam .?-zapytała El.
-Możliwe-odpowiedział Liam.
-To ja mam pomysł ...-zaczęłam.
-Jaki .?-zapytał Niall.
-Jutro ja, Harry, Zayn i Niall wylatujemy do Sydney, a Liam, Lou, Cher, Dan i El do Kolumbii, pasuje .?-zasugerowałam.
-Taaa, ale po co do Sydney .? Przecież na 100 jest w Barranquilli-odpowiedział Lou.
-ALe też nie wykluczone, że jest w Sydney, czubie-walnął go w głowę Liam.
-Ale jak ją znajdziemy .>? To przecież nie małe miasta-powiedziała po chwili Cher.
-Przecież to Shakira. Jeśli jest w Kolumbii, to przechodnie doprowadzą Cię do jej domu rodzinnego, a w Sydney jeśli jest, to też nie problem. Pójść do wszystkich najdroższych hoteli-wyjaśniłam.
-Ej, ale jutro Sylwester !-krzyknął Lou.
-Trudno-odpowiedziałam. wszyscy poszli do siebie spakować się w nie duże torby, bo nie będziemy tam tydzień przecież.
31 grudnia, Sylwester
`Emily`
A więc jest Sylwester, niestety postanowiliśmy z niego zrezygnować. Jest 10 i właśnie siedzę w samolocie z Zayn'em, Hazzą i Niallerem. We czwórkę lecimy do Sydney, natomiast Lou, El, Li, Dan i Cher lecą do Barranquilla. Siedzimy w samolocie już parę godzinek. Dokładnie 4, bo do Sydney był dziś tylko 1 samolot -.- Za jakieś pół godziny powinniśmy już być. Mam nadzieję, że będzie ona w tym pieprzonym Sydney, albo chociaż w Barraquilli, no chyba, że miała samolot jeszcze później. Tamta piątka miała samolot wcześniej i już od 3 godzin są w Barraquilli.
-Ta, dzisiaj ..-odpowiedziała Dan. Po chwili zauważyliśmy zbiegającego z góry Zayn'a.
-EJ Zayn, gdzie idziesz >?-zapytał go Liam.
-Pogadać z Shakirą-powiedział krótko i już miał wychodzić.
-Ona wyjechała !-krzyknęłam. Chłopak na wstecznym wszedł do salonu.
-Że co .?-zapytał spokojnie.
-Wyjechała.-wyjaśnił harry.
-ŻE CO !?!?!?-wykrzyczał.
-Zayn, możemy pogadać .?-zapytałam ironicznie.
-Ta, jasne-odpowiedział i już po chwili byliśmy w kuchni.-Co jest .?-zapytał.
-Co jest !? Wnerwiłeś swoją dziewczynę, miałeś mnie tyle czasu w dupie, a na dodatek ćpasz i pytasz się "CO JEST" !?-wykrzyczałam mu prosto w twarz.
-Zaaaraz ... Po pierwsze ... Postanowiłem już się na Ciebie nie gniewać, bo Shakira mnie do tego przekonała, przepraszam CIę-przytulił mnie-Po drugie ...-zaczął-Wiem, że ją wkurzyłem, dlatego właśnie chciałem z nią pogadać, a po trzecie ... JA ĆPAM !?-zdziwił się.
-Znalazłam prochy w twoim łóżku-wyjaśniłam.
-Grzebałaś mi w łóżku !?-wkurzył się.
-Owszem. Wszyscy matrwiliśmy się o Ciebie. Sądziliśmy, że coś bierzesz, bo ostatnio stałeś się jakiś dziwny-odpowiedziałam.
-Stałem się dziwny, bo nie mogłem pogodzić się z tym, że z Hazzą jesteś szczęśliwa, bolało mnie to i wiedziałem, że popełniłem błąd złoszcząc się na Ciebie. Nie powinienem no i byłem zły na siebie. A te prochy to ... Nie wiem. Ja ... .-wyjaśnił.
-Zabiję Cię kiedyś-powiedziałam z podniesionym tonem.
-Też Cię kocham-uśmiechnął się.
-O i jeszcze jedno. Żadna z nas nie wie, gdzie jest Shakira, po prostu wyjechała, nie mówiła kiedy wróci i ... Nie chce żebyśmy jej szukali, to koniec Zayn ...-powiedziałam mu, a on posmutniał. Po chwili do kuchni weszli Lou i Harry.
-Przeszkadzamy .?-zapyttał Lou.
-Teraz już tak-odpowiedziałam.
-No nic, musimy zrobić Niallerowi coś do jedzenia-powiedział Harry i otworzył lodówke.
-Harreh, to je Niall, tego nie nakarmisz-powiedziałam, a trójka chłopaków wybuchła śmiechem, a ja razem z nimi.
-Ej, słyszałem !-usłyszeliśmy głos Horanka i znów się zaśmialiśmy. Zrobiliśmy parę przekąsek i usiedliśmy w 9 przed telewizorem. Taa, w 9, to takie smutne ... Nie parzysta liczba :P
-ayn, a moe o nej żażwonisz.?-zasugerował Nialler po chwili milczenia. Jednak trudno było go zrozumieć, bo opychał się chipsami.
-Co ty pierdolisz Horanku .?-zapytała go Dan, a wszyscy się zasmiali. Po chwilii głodomor przełknął 'posiłek'.
-Mówię:Zayn, a może do niej zadzwonisz >?-powtórzył się, tym razem brzmiało to wyraźnie.
-Nie wiem czy odbierze ...-zasmucił się Zayn.
-Spróbuj-powiedział Harry, a Zayn się do niego uśmiechnął.
`Zayn`
Z:Shakira .?
S:Spierdalaj.
Z:Zaczekaj !
S:CZEGO !?
Z:Ja ... Nie wiem jak to powiedzieć, bo wiem, że to nic nie zmieni, ale ... Ja ... ja przepraszam.
S:Za późno.
Z:Dlaczego .?
S:Bo już jestem w mieszkaniu, w którym spędzę resztę życia, bez Ciebie.
Z:Shaki, proszę Cię wybacz mi.
S:Nie Zayn. Wnerwiasz mnie. Najpierw boczysz się na Emi, że ona jest szczęśliwa, potem się wkurwiasz na mnie, a na sam koniec dowiaduje się, że ty ćpiesz.
Z:Nie, nie, skarbie, pozwól mi wyjaśnić.
S:NO SŁUCHAM !
Z:Nie ćpię, to po pierwsze, a po drugie Emi mi wybaczyła, została mi już jedna sprawa, czyli ty ... Naprawdę jestem głupkiem. Popełniłem błąd, wybacz mi.
S:Zayn ... To tylko słowa, a ja mam Cię już dosyć. Nie dzwoń więcej, bo i tak zmieniam telefon, żegnaj.
Z:Shaki, czekaj ! Halo ..? Halo ....
Straciłem już jakąkolwiek nadzieję, aby ją odzyskać. Zmieszany wróciłem do salonu.
-I jak .?-zapytał Lou, gdy tylko usiadłem.
-Nijak-wytłumaczyłem.
-Czyli .?-dopytywała się Em.
-Wyjaśniłem jej wszystko, ale ona, ma mnie gdzieś ..-odpowiedziałem.-Wiecie ... Późno jest, chyba pójdę się położyć-dodałem.
-Tylko pamiętaj, że jutro idziemy na impre Sylwestrową, tak .?-uśmiechnął się Louis.
-Ta, pamiętam, dobranoc-odpowiedziałem i udałem się na górę.
`Emily`
-Jest źle ...-powiedziałam, gdy tylko Zayn opuścił salon.
-Bardzo źle-odpowiedział Louis.
-Trzeba ją tu sciągnąć-zasugerował Niall.
-Niall, jak .?-krzyknęłam na niego.-Nie wiemy gdzie jest, a przez fona jej nie namówimy-wyjaśniłam.
-nO W sumie racja, mamy mały problem-powiedział Liam.
-To może zobaczymy jakie samoloty odlatywały tego wieczoru z Londynu .?-zasugerowałam.
-Taaa, to właśnie dobry pomysł-uśmiechnął się Louis. Poszłam tylko po laptopa do góry i wróciłam na dół. Weszłam na stronę rozkładu lotów. O 21 Shakira miała samolot z Londynu. Wyleciały w tym czasie dwa.
-są dwa-opowiedziałam po chwiili.
-Gdzie .?-zapytał Harry.
-pierwszy to Sydney, a drugi to Barranquilla i Kolumbii-wyjaśniłam.
-Eeeej, w Barranquilla przecież Shaki się urodziła-krzyknęła uradowana Danielle.
-Sądzicie, ze to tam .?-zapytała El.
-Możliwe-odpowiedział Liam.
-To ja mam pomysł ...-zaczęłam.
-Jaki .?-zapytał Niall.
-Jutro ja, Harry, Zayn i Niall wylatujemy do Sydney, a Liam, Lou, Cher, Dan i El do Kolumbii, pasuje .?-zasugerowałam.
-Taaa, ale po co do Sydney .? Przecież na 100 jest w Barranquilli-odpowiedział Lou.
-ALe też nie wykluczone, że jest w Sydney, czubie-walnął go w głowę Liam.
-Ale jak ją znajdziemy .>? To przecież nie małe miasta-powiedziała po chwili Cher.
-Przecież to Shakira. Jeśli jest w Kolumbii, to przechodnie doprowadzą Cię do jej domu rodzinnego, a w Sydney jeśli jest, to też nie problem. Pójść do wszystkich najdroższych hoteli-wyjaśniłam.
-Ej, ale jutro Sylwester !-krzyknął Lou.
-Trudno-odpowiedziałam. wszyscy poszli do siebie spakować się w nie duże torby, bo nie będziemy tam tydzień przecież.
31 grudnia, Sylwester
`Emily`
A więc jest Sylwester, niestety postanowiliśmy z niego zrezygnować. Jest 10 i właśnie siedzę w samolocie z Zayn'em, Hazzą i Niallerem. We czwórkę lecimy do Sydney, natomiast Lou, El, Li, Dan i Cher lecą do Barranquilla. Siedzimy w samolocie już parę godzinek. Dokładnie 4, bo do Sydney był dziś tylko 1 samolot -.- Za jakieś pół godziny powinniśmy już być. Mam nadzieję, że będzie ona w tym pieprzonym Sydney, albo chociaż w Barraquilli, no chyba, że miała samolot jeszcze później. Tamta piątka miała samolot wcześniej i już od 3 godzin są w Barraquilli.
~~*~~
Jesteśmy już w Sydney. Gdy byliśmy jeszcze na lotnisku zadzwonił mój telefon, to była El.
Em:Tak .?
El:Emi, zła wiadomość. Nie ma jej w Barraquilli. Nigdzie. Jej rodzina mówiła, że wyjeżdża z Londynu, ale na pewno nie tutaj.
Em:Kurde, a nie jestem pewna, czy będzie w Sydney ... To może ... Czekaj ...
-Jaki był następny samolot wczorj wieczorem .?-zapytałam chłopaków.
-Dooooo ... San Francisco-odpowiedział Niall.
Em:San Francisco.
El:Zartujesz !?
Em:Niestety nie.
El:Ok ... Jak już tam będziemy to zadzwonię.
Em:DZieki, pa.
-I co .?-zapytał Zayn.
-W Barraquilli na pewno jej nie ma, jadą do San Francisco-wyjaśniłam
-Miejmy nadzieję, że tutaj będzie-odezwał się Harry. Więc zamówiliśmy taksówkę, ale nie wiedzieliśmy gdzie jechać.
-Nie wie pan może przypadkiem, czy Shakira nie miała przylecieć do Sydney .?-zapytał Niall taksówkarza.
-Oczywiście, że wiem ! Wieczorem zawiozłem ją do hotelu, mam nawet autograf !-odpowiedział szczęśliwy taksówkarz.
-Jesteśmy jej przyjaciółmi, czy mógłby pan nas zawieść do tego hotelu .?-zapytał Zayn.
-Ależ oczywiście, nawet wiem kim jesteście i radzę wam założyć kaptury na głowy, bo tu, w Sydney szaleją za wami-zaśmiał się facet.
-Hehe, dziękujemy za radę-odpowiedział Harry i już po chwili ruszyliśmy. Po jakichś 20 minutach byliśmy juz pod hotelem.
-Dziękujemy bardzo-uśmiechnął się Zayn do kierowcy i zapłacił mu. Weszliśmy do środka jak najszybciej ze względu na to, że podobno jest tu dużo fanek, ale też, że było pierońsko zimno. Od razu podeszliśmy do recepcji.
-Przepraszam-powiedział Harry, gdy staliśmy przy ladzie, a po chwili podszegł do nas trochę pedziowaty facet.
-Aaaa !-piszczał jak dziewczynka.-O Boże, ty, wy, no, wy, jesteście, aaaaaaaaaaa !-nadal piszczał a my zrobiliśmy dziwne miny-Ekhem ... Moja córka ... Was uwielbia-powiedział już opanowany i poważny.
-Dzięki-odpowiedział Zayn-Chyba ...-dodał.
-Czy Shakira, tak, ta piosenkarka jest w tym hotelu .?-zapytałam.
-Owszem. W środku nocy przyjechała i wzięła pokój, a portier kulturalnie ją posunął-zaśmiał się facet.
-To żart ?-zapytałam ironicznie.
-Tak. Myślałem ... Myślałem, że będzie śmiesznie-zaśmiał się.
-Ale niie jest, w ktorym pokoju ona jest .?-zapytał harry.
-W najdroższym apartamencie oczywiście-uśmiechnął się.-Na piętrze dla gwiazd. Zatrzymali się tu m.in. ona, Justin Bieber, o Boże, kocham go, Sean Paul, Beyonce, Nelly, a także Conor Maynard i wielu innych-uśmiechnął się znów.
-Conor tu jest !?-zdziwiłam się.
-Tak, jest, więc ... apartament prezydencki, piętro 25, czyli ostatnie, apartament nr.... 7. Windą na górę-odpowiedział nam facet.
-Dzękujemy-odezwał się Niall i we czwórkę ruszylismy windą na 25 piętro.-Dobra, to robimy tak ... Zayn idzie do Shakiry ...-zaczął Niall.
-Ja do Conor'a-dodałam.
-Ja do Beyonce-uśmiechnął się Harry.
-I ja do Justin'a-cieszył papę Niall.
-Jasne, jak chcecie-odpowiedział Zayn.
-Powodzenia !-powiedziałam razem z Harry'm i Nialler'em i poklepaliśmy go po plecach. Byliśmy na 25 piętrze. Każdy poszedł w swoją stronę, ale ja i Harry razem do Beyonce, którą spotkaliśmy na korytarzu.
-Harry Styles ?-zapytała się i uśmiechnęła.
-Beyonce !?-cieszył papę Hazzuś.-Miło mi Cię poznać, to zaszczyt-powiedział.
-Mnie Ciebie również, a to zapewne Emily, Twoja narzeczona, tak .?-zapytała z uśmiechem/.
-Taak, miło poznać-uśmiechnęłam sie do niej
-Może wejdziecie na chwilę .?-zapytała.
-Chętnie, ale mamy sprawę do załatwienia-odpowiedziałam.
-Niech zgadnę, przyjechaliście do Shakiry .?-zapytała.
-Skąd wiesz .?-zdziwił się Harry.
-Gadałam z nią, mówiła, że pokłóciła się z chłopakiem i tak dalej-odpowiedziała.
-Aaa, ok, to my lecimy, miło było poznać-powiedział Harreh.
-Wzajemnie-uśmiechnęła się, a my odeszliśmy.
`Niall`
Szedłem sobie korytarzem i zauważyłem w końcu apartament Justin'a. Mojego idola i przyjaciela. Powoli zapukałem i otworzył mi.
-Niall !-krzyknął.
-Justin!-uśmiechnąłem się,
-Co tu robisz .?-zapytał.
-Długa historia-odpowiedziałem.-Jestem z obstawą-zaśmiałemm się.
-Z Em .?-zapytal. Pokiwałem głową, a on wyszedł na korytarz.
-Muszę z nią pogadać-dodał i biegł przed siebie.
-Czekaj !-chciałem go zatrzymać, ale na marne.
`Harry`
Cieszę się, że poznałem Beyonce, to było moje marzenie. Teraz poszliśmy sb do pokoju Conor'a, chłopak po chwili otworzył.
-Harry.? Em .? Co tu robicie .?-zdziwił się.
-A co ty robisz .? Dwa dni temu byłeś w Londynie-odezwała się moja dziewczyna.
-Hehe, Em, nie musisz mnie kontrolować, jestem tu, bo Londyn mi się znudził-odpowiedział Conor.
-Taaa, jak Ci się mógł znudzić, no wiesz .?-zdziwiłem się.
-A wy.?-zmienił temat.
-Zayn przyjechał do Shakiry-odpowiedziała Emily.
-A taak, słyszałem o tym-powiedział po chwili. Conor akurat się gdzieś spieszył, więc poszliśmy w stronę pokoju Shakiry.
`Zayn`
Bałem się. Wiem, że to głupie, ale się bałem. Bałem się tego, ze tak po prostu pójdę tam, a ona strzeli mi z liścia i nazwie idiotom. Nie chciałem tego. Bardzo mi na niej zależy, wiadomo. A coś tak głupiego nas rozdzieliło. No nic, w końcu kiedyś trzeba to zrobić. Powoli podszedłem bliżej drzwi i zapukałem ostrożnie. Otworzyła mi jakaś facetka.
-Dzień dobrry !?-powiedziałem niepewnie.
-Pan do panny Shakiry .?-zapytała kobietaa.
-Tak, jest moze .?-zapytałem.
-Za moment zawołam-uśmiechnęła się kobieta i zniknęła za drzwiami do kolejnego pokoju w apartamencie. Po chwili do tego dużego pokoju, gdzie byłem ja, weszła ona - Shakira. Stała jak wryta, zdziwiona, ale widać było, że wkurwiona.
-Czego .?-zapytała krzyżując ręce na piersiach.
-Nie dziwi Cię, że tu jestem .?-spytałem.
-Jesteś sławny, to chyba logiczne, że nosi Cię po świecie, jak nie to, to jesteś chory, tylko ciekawe dlaczego, a zaraz, zaczekaj, przecież ĆPASZ !-krzyknęła uśmiechając się pogardliwie.
-Shaki, to nie tak, daj mi wyjaśnić.-prosiłem.-Dlaczego tu jestes .? Dlaczego ode mnie odeszłaś .?-pytałem.
-Zayn, dobrze wiesz. Miałam CIę już dość ! Zachowywałeś się jak ostatni idota. Byłeś ostrym chamem i nie byłeś fair wobec własnej siostry i jej chłopaka ! W dodatku zaniedbywałeś nasz związek. Myślałeś tylko o sobie, w dodatku ty coś brałeś !!-krzyczała.
-Proszę Cię, nie krzycz. Nic nie brałem, przysięgam !-oodpowiedziałem jej.
-Naprawdę .?! Znalazłam schowek ... ten w materacu ...-wyjaśniła po chwili.
-Ohh, Shakiro, ja ...-zacząłem.
-Nie Zayn. Okłamałeś mnie. Jeszcze chwilę temu, zapewniałeś, że nie ćpałeś-krzyknęła.
-Tak, bo ... To właściwie zabawna historia..-zacząłem.
-Czy ja się śmieje .?-zapytała pogardliwie.
-Nie ... Ja ... Shaki, wybacz mi, proszę, obiecuję, że już NIGDY nie popełnię takiego błędy, błagam wybacz mi-prosiłem ją.
-Zayn, ...
Tam tara tamnmmm !
Oh, shit ...
Wybaczcie, że tyle to trwało.
Opowiadanie dobiega końca, bo absolutnie nie mam więcej pomysłów.
Wybaczcie mi.
Nie ma zdjęć tak jak zawsze, wybaczcie.
CHciałam po prostu dodać rozdział, a w chuj nauki, więc nie mam czasu na dodawanie zdjęć :P
Pytanie ...
Była notka o konkursie.
czy ktoś ma zamiar wziąc w nim udział !?
Bo na razie nie dostałam żadnej pracy : (
Więc notka o konkursie jest na blogu.
Błagam, weźcie udział.
Zależy mi ...
Komentujcie też !
9 kom=nn, jeśli uda się mi napiusać :P
Kocham.
Idzie burza ... Mom, ja się bać :P
Heheh, see you :P
Kasuu. < 333
Muszą sie pogodzić ! ej i o co chodzi z Justinem, czemu musi pogadać z Em? Czyżby miał namieszać ? mam nadzieje, ze nie :) A ze Shakira wybaczy Zaynowi :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie i byłabym wdzięczna za polecanie :)
http://t-u-nadzieja-jest-zawsze.blogspot.com/
Suuper < 33 czekam na nn !
OdpowiedzUsuńEkstra czenakm na nn :**
OdpowiedzUsuńJak zwykle zajebisty! Czekam na nexta! Może to dziwne, ale nie mogę się doczekać końca, bo chcę wiedzieć jak to się zakończy!!
OdpowiedzUsuńhttp://from-hatred-to-love.blogspot.com/